^Back To Top
Było ich dwóch: realizator i dziennikarz. Pierwszy rysował linię spalonego, drugi na jej podstawie napisał artykuł. Problem polega jednak na tym, że ani jeden ani drugi nie znają podstawowej zasady dot. oceny pozycji spalonej. Już nie piszę tutaj o doprecyzowanym Artykule 11, ale o podstawowej zasadzie spalonego.
No, ale co dokładnie się stało?
Gwoli ścisłości zaczniemy od przedstawienia zapisu z Przepisów Gry w Piłkę Nożną. Art. 12, str. 35:
Pozycja spalona
Przebywanie na pozycji spalonej nie jest przewinieniem samym w sobie.
Zawodnik jest na pozycji spalonej, jeżeli:
•znajduje się bliżej linii bramkowej przeciwników niż zarówno piłka jak i przedostatni zawodnik drużyny przeciwnej.
W tym przypadku słowo piłka zostało specjalnie podkreślone przeze mnie, aby przypomnieć, a niektórym uświadomić, że przy ocenie pozycji spalonej nie bierze się pod uwagę tylko zawodnika, ale również i piłkę.
“Reżyserka” najwyraźniej o tym przepisie zapomniała, albo go nie znała. Jedno jest pewne. Linia (nie pierwszy raz zresztą) została narysowana błędnie.
Pierwszy który złapał się za głowę był Piotr Kalisz – dziennikarz portalu gazeta.pl. Problem polega na tym, że nie przeraziła go źle narysowana linia, tylko zasugerowany obrazem przedstawionym mu przez operatora, stwierdził, że bramka na 3-1 padła po ewidentnym spalonym. Swój tekst opatrzył jeszcze bardzo chwytliwym tytułem: “Kolejny błąd sędziego. Fred strzelił gola, a powinien być spalony“, a na stronie głównej opisany: “Czyżby przypadek? Znów gol dla Brazylii uznany przez sędziego. Kolosalny błąd”.
To prawda, że Fred strzelił gola. Nieprawdą jest jednak, że był spalony, gdyż nawet biorąc pod uwagę narysowaną linię, to przesuwając ją na wysokość piłki można spokojnie zauważyć, że Fred znajdował się dalej od linii bramkowej przeciwników niż piłka.
źródło: sedziapilkarski.pl