^Back To Top
Zespół sędziowski tworzy trójka, czwórka a czasami nawet szóstka osób. To zderzenie różnych osobowości, poglądów, kultur. Jednak na murawie muszą stanowić monolit, który powinien dążyć do jednego wyznaczonego celu...
.
Za nami prapremiera sztuki „Szczaw, frytki” autorstwa węgierskiego dramaturga Zoltana Egressy, która odbyła się w ubiegłą sobotę (5.10) w Teatrze Polskim w Poznaniu. Wbrew skojarzeniom wywoływanym przez tytuł, sztuka nie traktuje o absurdalnych połączeniach kulinarnych, a wprowadza widza w kuluary pracy sędziego piłkarskiego.
Trzech arbitrów poznajemy na chwilę przed rozpoczęciem ważnego spotkania – sędzia główny, zwany Smutnym (Mariusz Adamski) oraz liniowi, o wdzięcznych przydomkach Mydło (Piotr Kaźmierczak) i Artysta (Jakub Papuga) powinni tworzyć zespół, pełno między nimi jednak niesnasek i złośliwości. Widz towarzyszy im i podgląda ich emocje przed i po spotkaniu oraz w trakcie przerwy. W szatni ścierają się trzy osobowości i chwilami jest aż gęsto od emocji. Każdy z mężczyzn ma inne priorytety (kariera w FIFA, pragnienie sławy, miłość ukochanej) i problemy, które należy zostawić w szatni przed wybiegnięciem na boisku. Na murawie muszą stanowić monolit, który wznosi się ponad prywatnymi zachciankami i słabościami. Czy udaje im się osiągnąć ten cel?
Jednak sędzia też człowiek! I wokół tego hasła zbudowana jest akcja sztuki. Życie piłkarskiego arbitra nie jest łatwe – niezależnie od wyniku jedna z drużyn i jej kibice będą niezadowoleni. Ten zawód wymaga szczególnych predyspozycji i odporności psychicznej. Tak jak przedstawiciel każdego innego zawodu sędzia ma swoje życie prywatne, przeżywa miłości i rozstania, wzloty i upadki. „Szczaw, frytki” to spektakl skierowany nie tylko do fanów futbolu, ale do każdego kto ma ochotę nabrać dystansu do otaczającego go świata. Autorzy w zabawny sposób celnie punktują ludzkie przywary.
Aktorzy, przygotowując się do spektaklu, podeszli do zadania bardzo profesjonalnie. – Spotkaliśmy się z profesjonalnymi sędziami piłkarskimi, dowiedzieliśmy się wiele o ich życiu, tym prywatnym i tym na boisku. Było to fascynujące, bo dopiero uświadomiliśmy sobie, że podczas tego meczu, którzy widzą wszyscy, rozgrywa się jeszcze inny, czasem nawet bardziej emocjonujący, mecz sędziów – powiedział Piotr Kaźmierczak. Na premierze obecny był były prezes PZPN Michał Listkiewicz, który stwierdził, że podczas spektaklu czuł się jak w prawdziwej sędziowskiej szatni.
Również charakteryzatorzy i dekoratorzy wywiązali się wyśmienicie ze swojego zadania – sędziowie ubrani są w oryginalne meczowe stroje sędziowskie ZINA – tak jak prawdziwi arbitrzy decydujący o losach polskiej Ekstraklasy, a choreografia potęguje wrażenie „biegania po boisku”. Dużym atutem są zabawne dialogi Egressyego w tłumaczeniu Jolanty Jarmołowicz przeplatane z kibicowskimi przyśpiewkami i piłkarskim żargonem.
Wielkie brawa należą się Piotrowi Kaźmierczakowi, który poza graniem w spektaklu zajął się jego reżyserią. Często takie połączenie obowiązków kończy się scenicznym fiskiem, ale tym razem aktor-reżyser nie otrzymał od widowni żółtej kartki. „Szczaw, frytki” to obowiązkowa pozycja dla każdego fana piłki nożnej. Również widzowie „antyfutbolowi” będą zadowoleni, bo „Szczaw, frytki” to po prostu sztuka o życiu.
Zapraszamy do Teatru Polskiego w Poznaniu. Repertuar.