^Back To Top
Legimi zostało założone w 2008 roku. Serwis od blisko dekady oferuje abonamentowy dostęp do książek. Kiedy decydowano się na stworzenie własnej aplikacji, wiedziano, że aby zrewolucjonizować sposób konsumpcji e-booków za jej pomocą, postawiono stworzyć nowy format: synchrobooków. Wprowadzono wiele innowacyjnych rozwiązań, by wspomnieć tylko o abonamencie Kindle i abonamentowym czytniku ebooków. Kierunki rozwoju aplikacji często wyznacza społeczność Legimi, wskazując najważniejsze pożądane funkcjonalności i oczywiście także braki.
Legimi to serwis, od którego wiele osób stroniło przez lata. Najpierw dlatego, że nie był dostępny na Kindle. Gdy pojawiła się opcja synchronizacji tamtejszych e-booków z czytnikami Amazonu - a potem dzięki zniżkom na interesujące książki od UpolujEbooka - nigdy nie udało mi się sprowadzić jej do zera.
Po zapisaniu się do lokalnej biblioteki sąsiedzkiej jest możliwość dostępu do platformy za darmo. Szczerze mówiąc, w tej opcji brakowało wsparcia dla Kindle, ale to dobra strategia, która się sprawdza i nie wymaga kupowania nowego urządzenia.
Usługa nie jest warta czasu ani pieniędzy. Legimi musi popracować nad swoim produktem od góry do dołu. Duża część ich e-booków jest niedostępna w języku angielskim, pliki PDF są często nieczytelne.
Aktualne dane kontaktowe dostępne są na stronie Legimi kontakt.
Swoją przygodę z abonamentem Legimi można rozpocząć od aplikacji na iPada. Trudno dlaczego tak słabo wygląda i działa - zarówno pod względem formatowania tekstu, nawigacji, jak i takich drobiazgów, które najbardziej denerwują jak.... "dokowanie" (rozumiane tutaj jako krótki ekran ładowania) książki przy nowym rozdziale. Złe, niepotrzebne i psujące całe doświadczenie. Ale jedna rzecz, którą można pokochać od pierwszego dnia, to fakt, że nie trzeba zapisywać się do żadnej biblioteki ani posiadać setek książek.